Legenda o Wędrowniczce między wymiarami Prawii, Jawii i Nawii.
W dawnych czasach, kiedy jeszcze
Słowiańskie ludy potrafiły rozmawiać ze zwierzętami, a kapłani mieli dostęp do
Cud-Drzewa Życia, na którym gniazdo swoje uwiły dwa ptaki – Ognistopióry
żar-ptak (птица-ясыть) i ptak
ptaków – Latyr (птица-латырь);
i u którego korzeni rosła modra trawa zapomnienia, ludzie żyli w sąsiedztwie
bogów i duchów i nie wydawało im się to dziwne.
Każdy wiedział, że istnieją trzy
światy – Prawia, Jawia i Nawia, do których dostępu strzeże trzygłowy smok
Trojan. Światy te współistnieją obok siebie i są innymi wymiarami
rzeczywistości. Są światami alternatywnymi i nikt nie może podróżować swobodnie
miedzy nimi, gdyż może się zdarzyć, że spotka samego siebie, a tego mógłby nie
przeżyć. Sprytni ludzie potrafili jednak negocjować ze zwierzętami, które jako
jedyne miały dostęp do trzech wymiarów, gdyż posłańcami były bogów i duchów,
którym wiernie służyć potrafiły. Trzeba się jednak było wykazać wielką
mądrością i przebiegłością, żeby nakłonić lisa, wilka, lub jeża do pomocy w
znalezieniu drogi. Istniały bowiem przejścia, które czasami można było
przekroczyć niezauważonym przez jedną z trzech głów smoka Trojana.
Jedynym zwierzęciem, którego nikt
nie mógł przekupić był kruk. Latał on z prędkością lecącej strzały między
światem bogów Prawii, ludzką domena Jawii i krajem duchów Nawii i pilnował, aby
niepowołany wędrowiec nie zabłąkał się w nieodpowiednie miejsce.
Zatem pomimo istniejących przejść
i sprytu ludzi, nie było to takie łatwe przechodzić z jednego świata do
drugiego. Na śmiałka czyhało wiele niebezpieczeństw, a przejścia trudno było
odnaleźć i je otworzyć. Nawet wtedy, kiedy zawierało się pakt ze zwierzętami.
W czasach tych, w małej leśnej
wiosce, żyła dziewczyna imieniem Niestanka. Była jedyną córką swego ojca i
jedyną siostrą siedmiu swoich braci. Nie dziwiło zatem, że do miecza i łuku
bardziej ją ciągnęło niż do kądzieli. I chociaż wiejskie kobiety kręciły z
niezadowoleniem głowami, widząc Niestankę, uganiającą się z chłopakami po
okolicznych chaszczach, dziewczynka nic sobie z tego nie robiła. Taki już miała
charakter, że usiedzieć na miejscu nie mogła, choćby bardzo się starała.
Pewnego wieczoru Niestanka, leżąc
na swoim posłaniu, usłyszała, jak kobiety przy kądzieli rozmawiają o
zbliżającym się święcie wiosny. Od słowa do słowa zeszły na temat świata bogów i
duchów i zaczęły rozmawiać o zaginionych śmiałkach, którzy granice tych światów
odważyli się przekroczyć i nigdy już nie wrócili. Opowiadały o tym tak barwnie,
że w sercu Niestanki zaczęło kiełkować pragnienie ujrzenia wszystkich cudów
światów za zasłoną poznania.
Bladym świtem, gdy mgły snuły się
jeszcze po lesie, dziewczyna ubrała się, zatknęła nóż za pas, chwyciła łuk i
ruszyła ścieżką między krzewami dzikich malin w głąb lasu. Postanowiła bowiem
odnaleźć ukryte przejścia i przekonać się na własnej skórze, czy rzeczywiście
nie można wrócić ze świata bogów i duchów, a jeśli tak jest, to dlaczego.
Po drodze spotkała lisa.
Przycupnęła przy pniu drzewa i zapytała cichym głosem, czy mógłby wskazać jej
drogę do Nadświata lub Podświata. Lis spojrzał tylko na nią czarnymi koralikami
oczu i zaśmiał się szczekotliwie, po czym odwrócił się do niej tyłem i po
chwili tylko rudy ogon mignął jeszcze we mgle i już go nie było. Niestanka z
niezadowoleniem mruknęła coś o dobrym wychowaniu i ruszyła dalej. Szła tak długo
aż spotkała jeża. Przykucnęła przy nim i zapytała o drogę. Jednak jeż nawet na
nią nie spojrzał. Nastroszył tylko kolce i zwinął się w kłębek. Dziewczyna
wstała i spojrzała w górę, a tam przelatywał ptak – kruk, czarny wędrowiec. Już
miała zawołać do niego, kiedy nagle usłyszała za plecami:
– Jego nawet nie pytaj, nic ci
nie powie – Niestanka odwróciła się i zobaczyła parę kroków od siebie szarą
wilczycę.
– A ty? – zapytała. – Pokażesz mi
drogę do Prawii lub Nawii?
– A po cóż chcesz tam iść,
dziecko? – zapytała wilczyca. – Nie ma tam nic dla Twoich młodych oczu.
– Ależ jest! – wykrzyknęła
dziewczyna. – Jestem pewna, że czeka tam wiele rzeczy, które pragnę zobaczyć.
– A czy ty możesz wiedzieć, czego
naprawdę pragniesz? Jesteś pewna, że chcesz zobaczyć tajemnice, które nie darmo
zasłonięte są przed ludzkim okiem?
– Tak, jestem pewna – powiedziała
hardo dziewczyna, czując, że bliska jest osiągnięcia celu.
– W takim razie udowodnij, że
naprawdę gotowa jesteś do najwyższego poświęcenia, żeby otrzymać pozwolenie na
przejście między światami.
Oczywiście żadnego pozwolenia na
wędrówkę między wymiarami żaden człowiek nigdy dostać nie mógł, jednak
Niestanka była zbyt młoda i zbyt mało jeszcze wiedziała o światach duchów i
bogów, żeby zauważyć pułapkę, kryjącą się w tych słowach.
W tym momencie gotowa była oddać
własną duszę, żeby tylko znaleźć się za niewidzialną zasłoną.
– Co powinnam zrobić? – zapytała
niecierpliwie. – Mów, wilczyco, a udowodnię, że naprawdę wiem, czego pragnę i
gotowa jestem na wiele, żeby osiągnąć swój cel.
– Musisz oddać swój cień –
powiedziała warczącym głosem wilczyca.
Niestanka odetchnęła z ulgą.
Przygotowana była już na najgorsze, a tu taka błahostka.
– Zrobię to – rzekła. – Powiedz
tylko w jaki sposób?
– Tak szybko podejmujesz decyzję,
która zaważy na całym Twoim życiu? – zapytała wilczyca. – Nie chcesz się nawet
zastanowić?
– Przecież mówiłam, że wiem,
czego chcę – zniecierpliwiła się dziewczyna. – Nie muszę się nad tym
zastanawiać. Gdybym jeszcze się wahała, zostałabym w domu.
– Skoro tak – rzekła wilczyca,
odwracając się tyłem do swojej rozmówczyni – ruszaj za mną.
I Niestanka poszła krok w krok za
szarą wilczycą. Szły długo. Minął cały dzień i nastał wieczór, ale zwierzę nie
zatrzymało się ani na chwilę. Nastała noc, a one nadal szły. Potem kolejny
ranek, który zmienił się w dzień, który zasnuł zmierzch i nastała kolejna noc.
A one dalej szły.
Niestanka czuła głód i zmęczenie,
ale nie odważyła się odezwać do wilczycy. Coś w postawie wielkiego zwierzęcia
było takiego, co powstrzymywało ją od jakichkolwiek słów.
Szły więc dalej i dalej, przez
dnie i noce. Mijał czas, albo i nie mijał. Niestanka przestała już odliczać
kolejne wschody i zachody słońca i księżyca. Z czasem przestała też odczuwać
pragnienie i głód. Jednak jej ciało było coraz bardziej wychudzone i
wyczerpane. Wtedy to zatrzymały się przed starym kamieniem, pokrytym ciemnym
mchem.
– Jesteśmy na miejscu – odezwała
się wilczyca. – Oto przejście, którego szukasz. Wiedz jednak, że z raz obranej
ścieżki nie ma już odwrotu. Kiedy przekroczysz te wrota poznasz rzeczy o
których nie śniło się żadnemu człowiekowi na ziemi. Poznasz tajemnice
pochodzenia wszystkich istot na niebie, na ziemi i pod ziemią. Ale uważaj! Ta
wiedza nie jest dla każdego. Wiele ryzykujesz chcąc poznać to wszystko, ale to
twoja decyzja. Nic i do niej. Ja tylko przyjmuje okup.
– A co ze smokiem Trojanem –
przypomniała sobie Niestanka starą legendę, o trzygłowym smoku, którego głowy
pilnie strzegą przejść i żywym ogniem palką tych, którzy przez nie przechodzą.
– Trzecia głowa Trojana zaśnie
dzisiaj po zmroku. Mamy nów.
– W jaki sposób mam oddać ci mój
cień? – zapytała jeszcze Niestanka.
– O to się nie martw –
odpowiedziała wilczyca. – Twój cień zostanie ci odebrany, w momencie, kiedy
przekroczysz wrota. Pakt został zawarty.
– Zatem żegnaj szara wilczyco.
Dziękuję za to, co dla mnie zrobiłaś – powiedziała Niestanka na pożegnanie,
gotowa natychmiast przejść przez wrota.
– Nie dziękuj, bo wbrew temu, co
myślisz, żadna to przysługa dla ciebie. I pamiętaj – poczekaj do zmroku! – rzuciła
jeszcze wilczyca i po chwili już jej nie było.
– Poczekaj! – krzyknęła za nią
dziewczyna. – Powiedz mi jeszcze, jak długo tu szłyśmy?!
– 40 dni… – wiatr przygnał z
oddali ledwie już słyszalne słowa.
Dziewczyna została sama na
ciemnym wzgórzu. Usiadła na kamieniu pozostawiona sama sobie nagle poczuła się
niezwykle zmęczona i pusta. Słońce powoli skłaniało się ku zachodowi. Długi
cień Niestanki leżał u jej stóp.
Patrzyła na niego i myślała, że
chyba jednak smutno jej będzie bez cienia, jednak i tak nadal wydawał jej się
mała ceną za dar wiedzy, jaki spodziewała się uzyskać po drugiej stronie – w
magicznych światach Prawii i Nawii. A cień? Cóż, cień… zazwyczaj nawet nie
zwracała na niego uwagi.
I oto nastał zmrok.
Niestanka po raz ostatni
spojrzała na otaczający ją ludzki świat. I przeszła przez wrota.
Od tamtej pory nikt jej więcej
nie widział. Tylko wielki omszały kamień na rozstaju dróg rzuca teraz dziwaczny
cień, w którym można dopatrzyć się postaci siedzącej dziewczyny z łukiem.
2 komentarze:
Jakie to smutne... ale ciekawa historia.
Pozdrawiam :)
A, tak jakoś zaczęłam ostatnio przeglądac swoje materiały ze studenckich czasów i napatoczyło mi się kilka ciekawostek:)
Pozdrowienia ciepłe z deszczowej Warszawy Basiu! Mam nadzieję, że Twoje przygotowania do wyjazdu w toku i niebawem będziesz już w ciepłym, słonecznym kraju:)
Prześlij komentarz