Kobieta, która przypomina mi inną odważną Kobietę - Orianę Fallaci.
http://www.desdecuba.com/generationy/
Na Kubie nie wolno mieć w domu
internetu. Yoani Sánchez wymyka się śledzącym ją tajniakom, myli tropy,
aby w ukryciu dokonać wpisu na swoim blogu w jakimś hotelu czy kafejce
internetowej, gdzie za dostęp do sieci płaci się niewyobrażalne sumy.
Ale Generación Y to coś więcej niż blog tłumaczony on-line na
siedemnaście języków. To głos tych, których wolność ogranicza się na
każdym kroku. „Generación Y jest najbardziej ryzykowną rzeczą, jaką
zrobiłam w ciągu trzydziestu dwóch lat swojego życia, do tego stopnia,
że kiedy zaczęłam pisać ten blog, trzęsły mi się kolana” – notuje Yoani
Sánchez.
„Cuba
libre” to książka pełna pasji polemicznej, czarnego humoru i
inteligentnego sarkazmu. Sánchez jest kronikarką kubańskiej codzienności
obdarzoną ogromną spostrzegawczością i umiejętnością błyskotliwego
puentowania absurdów. Jej odwaga cywilna i nieustępliwość godne są
najwyższego podziwu. Charyzma Yoani przyciąga tysiące internautów,
ciekawych tej z pozoru zwykłej matki i żony, która rzuciła wyzwanie
dyktaturze braci Castro i wróciła z emigracji w Szwajcarii, aby cierpieć
głód i dzień w dzień wspinać się na czternaste piętro swojego mrówkowca
(winda, produkt przyjaźni kubańsko-radzieckiej, od lat nie działa).
Yoani
dzięki uporowi, pomysłowości, a także niezaprzeczalnemu talentowi
publicystycznemu czytana jest dzisiaj wszędzie, a o jej znaczeniu na
Kubie może świadczyć fakt, że Fidel Castro zaliczył panią Sánchez do
swoich osobistych wrogów.
3 komentarze:
Wszystkie samce alfa boją się silnych, inteligentnych kobiet. Boją się tak bardzo, że gotowi cały świat zniewolić, byleby tylko takich kobiet nie dopuścić do głosu. Ja też ją podziwiam :)
Pisałam o niej, tutaj:
http://anhelli-anhelli.blogspot.com/2011/03/cuba-libre-notatki-z-hawany-yoani.html
Pozdrawiam ciepło :)) :**
Niestety to smutna prawda:( Wystarczy, że jakaś kobieta rzuci komuś szczerością w oczy, a natychmiast ma dookoła wrogów. Ciekawe, że zazwyczaj są to właśnie rządzące samce.
Rządzący zawsze boją się inteligencji, a inteligencji kobiet boją się podwójnie... taki wysnułam wniosek ze swoich obserwacji.
Przeczytałam Twój post - wcześniej na niego nie trafiłam. W ogóle ta książka wpadła mi w ręce dopiero niedawno:) Cieszę się, że w ogóle na nią wpadłam:)
Pozdrawiam cieplutko:)*
Badanie przeszłości przekonało mnie o tym, iż strach przed mądrą kobietą, wypływa u panów w dużej mierze (oczywiście mam na myśli u tych, którzy wiedzą o w.w. "przeszłości" - a więc hierarchia), z panicznego lęku przed tym, że a) musieliby oddać władzę, w ogóle się jej zrzec, czyniąc świat na powrót "równym" i "sprawiedliwym"; b) musieliby z konieczności zapłacić długi rachunek za miliony (o ile nie więcej) pomordowanych z ich rozkazu mądrych kobiet i tych ludzi obu płci, którzy sprzeciwiali się Ich (samczemu) porządkowi.
Tu nie chodzi o walkę jajników z plemnikami, dlatego nie kierują mną pobudki feministyczne, ja nie czuję do mężczyzn, jako takich żadnej awersji, mam stale na myśli wyłącznie tych "u władzy", którzy świadomie i celowo, z premedytacją, nie tylko zniekształcają historię, jak i wciąż-nadal, tępią każdą mądrą kobietę, zaburzając także odwieczną Harmonię przeciwieństw. Mam na myśli taką panią Sánchez a nie np. Środę. Bez względu na tytuły, kobiety które głośno domagają się prawa do zabijania a więc realizują wyłącznie politykę społ. samców-polityków, nie znajdą w moich oczach uznania, ani też nigdy nie nazwę je mądrymi. Takich jak p. Środa świat męskiej elity rządzącej się nie obawia. On boi się tych, które wykraczają poza szablony i pomimo nowoczesnych zapatrywań, bronią pewnych wartości jak duszy. Takich kobiet nie da się kupić mamoną czy stołkami. Takie panie nie boją się głośno mówić przeciwko tym, którzy dzierżą władzę. Nigdy też nie idą one "z władzą" ramię w ramię, jak czynią to znane nam feministki. Każda władza jest złem, ludzkość musi w końcu to pojąć, bo w tym tkwi pra-przyczyna naszego Upadku.
Pozdrawiam i raz jeszcze winszuję dobory lektury. :)) :*
Prześlij komentarz